W dniach 21-28 lipca 2018 roku odbył się kolejny już obóz „Aktywne wakacje z psem”. Po raz trzeci gościliśmy w fenomenalnym Buffalo Ranch, w którym uczestnicy wyjazdu mogli odpocząć, czerpać wiedzę i… poznać swojego psa z całkowicie psiej strony.
Przed wyjazdem dużo osób mnie pytało, jaki jest program obozu. Co odbędzie się którego dnia i o której godzinie. Prawda jest taka, że planu na obozie nie ma. Dlaczego? Bo spędzamy razem tydzień, a moim zadaniem jest nie tylko nauczyć, jak technicznie wykonać ćwiczenia na przykład z zakresu posłuszeństwa. Bycie razem przez tydzień umożliwia mi objęcie uwagą pary Przewodnik-pies całościowo, zarówno podczas pracy, jak i swobodnego spędzania czasu wolnego. Czas na szykowanie się na zawody przyjdzie w przyszłości (jeśli ktokolwiek odczuwa taką potrzebę). Najważniejsze, to poukładać relacje w taki sposób, aby życie z psem było czystą przyjemnością, a nie kojarzyło się z koszmarem spacerów czy nerwami w kontaktach z innymi psami.
Wykłady dla Przewodników obejmowały zagadnienia z zakresu pierwszej pomocy przedweterynaryjnej, systemu hamowania agresji, psiej komunikacji, teorii uczenia się czy eliminowania niepożądanych zachowań. Było dużo, było intensywnie, ale z mojego punktu widzenia – to podstawa, którą powinni mieć właściciele, by zrozumieć swojego psa, a nie tylko wymagać od niego rzeczy często niemożliwych.
Moja najwspanialsza trenerka Ewa zabrała Przewodników w przepiękny świat psiego nosa i pokazała, czym jest mantrailing, czyli tropienie użytkowe. Efekt był przeze mnie przewidywalny – uczestnicy byli zachwyceni, a psy…Psy były psami! Niektóre pierwszy raz w życiu mogły swobodnie i świadomie używać nosa „w słusznej sprawie” i czerpały z tego ogromną przyjemność. Z treningu wracały zmęczone, jednak bardzo spokojne. A to właśnie spokoju i spełnienia nasze psy potrzebują najbardziej. Ja natomiast chciałam zwrócić uwagę na dotyk. Dotyk, który daje poczucie bezpieczeństwa. Który rozluźnia i pozwala mięśniom odpocząć. Który choćby na kilka minut zabiera właściciela i jego psa w inny świat, oderwany od rzeczywistości. To było trudne ćwiczenie zarówno dla Przewodników, jak i psów, jednak momenty, gdy dwie odrębne istoty stawały się jednością, niejednokrotnie wzruszyły mnie do łez.
Pisać o emocjach na obozie mogłabym długo, jednak uwierzcie mi – żadne słowa tego odpowiednio nie ujmą i nie będą w pełni zrozumiane, jeśli się nie było częścią tego zdarzenia.
Bohaterami tego obozu byli cudowni właściciele i ich psy:
Nucena – alano espanol, Granda – springer spaniel, Bruno – bullmastif, Gaja – labrador, Loca – jack russell terrier, Minnie – jack russell terrier, Layla – owczarek australijski, Fargo – bobtail, Malf – cocker spaniel, Scooby – ON, Zosia – amstaff. Towarzysko dołączyła Chilli – dog kanaryjski oraz Srulek – buldożek francuski.
Fot. Ewa Leśniewska